W samym określeniu „obcokrajowiec” nie ma nic złego. To tylko określenie, stwierdzenie faktu. Nic takiego. Nic złego… Czyżby?
Na te słowo składają się dwa inne słowa. Jednym z nich jest określenie „obcy” i tu (moim zdaniem) zaczyna się problem, bo słowo „obcy” niesie za sobą pewnego rodzaju wykluczenie, obawy. Jeśli ktoś lub coś jest obce (nie nasze) to jest inne, nieprzewidywalne i w naszym rozumieniu może być wręcz niebezpieczne. Tak przynajmniej podpowiada nam podświadomość i instynkty, które ukształtowały się w człowieku na etapie ewolucji. Obcy równa się zagrożenie.
Język jakim się posługujemy i same słowa, których używamy mają wpływ na nasze postrzeganie świata, nawet kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Pomyśl o jakiejś osobie „obcokrajowiec”, a potem pomśl o niej jeszcze raz, np. „ten mężczyzna, ta kobieta” , a na koniec nadaj tej osobie jakieś imię i pomyśl o niej/o nim, np. „Adam” lub „Ola”.
I co? Czujesz różnicę?
Bycie „obcym” może być problematyczne. Inna kultura, inne zwyczaje i akcent, który u większości z nas „zdradzi” nasze pochodzenie, już przy pierwszm wypowiedzianym słowie.
Tylko czy to naprawdę jest problem? Czy bycie innym musi oznaczać bycie obcym? Czy nasza sąsiadka Fatma, z którą spędzilismy wiele godzin na placu zabaw, pilnując Kazika i Mustafę jest obca tylko dlatego, że pochodzi z innego kraju lub inaczej wymawia te same słowa? Czy jest mniej lub bardziej obca niż Inge, mama Olafa, który też bawi się z naszymi dziećmi?
Sam/a odpowiedz sobie na te pytania.
Dziś oprócz instynku, który naszym przodkom kazał być ostrożnym wobec obcych, mamy również wiedzę i własne doświadczenia, dzięki którym możemy nie ulegać ocenianiu ludzi po ich wyglądzie, pochodzeniu. Nie musimy już dzielić się na swoich i obcych, choć i takich podziałów nie unikniemy. Nawet najbardziej otwarci ludzie i ci, którzy wierzą, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, mają grono osób bliskich i nie rzucają się każdej spotkanej osobie na szyję. I to jest zupełnie normalne.
Jednak w myśl powiedzenia „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” odpowiedź na pytanie, czy bycie obcokrajowcem jest problematyczne czy nie, to sprawa bardziej skomplikowana.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest taki tolerancyjny i otwarty jak ja. Często to słyszę i prawdą jest, że mam szczęście, bo obracam się w towarzytwie osób, które moje pochodzenie i moją inność trakują jako atut.
Tak – moje polskie, z natury kreatywne i nieszablonowe – podejście do rozwiązywania problemów, to w pracy z ludźmi wielki atut. Mój polski akcent uczynił mnie charakterystczną osobą w środowisku, a nieperfekcyjna znajomość języka sprawia, że ludzie dla których prowadzę zajęcia teatralne lepiej potrafią się ze mną utożsamić bo od razu słychać, że daleko mi od ideału.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma przywilej przebywać w tak wspierającym środowisku. Znam wiele historii, które dalekie są od tolerancji i uznania dla innych. Sama długo czułam się obca i bywałam traktowana niesprawiedliwie albo lekceważąco. Chodź kto wie? Być może nieraz była tylko moja interpretacja wydarzeń? Trudno to dziś obiektywnie ocenić.
Jedno jest pewne. Jeśli Ty sam/a uważasz się za kogoś innego od reszty, to logicznie rzecz biorąc osoby, wobec których masz takie uczucia, są dla ciebie obce. Nie możesz zatem oczekiwać, że oni zobaczą w Tobie swojego ziomka i przyjmą Cię z otwartymi ramionami. To zupełnie naturalna reakcja.
Chodź jest to uogólnienie i uproszczenie to śmiem twierdzić, że otwartość na drugiego człowieka jako punkt wyjścia w podejściu do życia w nowym, innym kraju, jest podstawą dobrego (współ)życia.
Zamiast tego Niemca, tej Ukrainki czy tamtego Araba dostrzeż mamę Olafa, panią Svitlanę albo sąsiada spod siódemki, który miło się uśmiecha na Twój widok.
Nie powiem Ci czy bycie obcokrajowcem jest atutem czy problemem, bo to zależy tylko o Ciebie.
Być może masz trudne doświadczenia i to, o czym napisałam wydaje Ci się być zbyt banalne. Może i jest banalne ale warto zdać sobie sprawę z tego, że póki my sami mamy szacunkek do siebie, dla swojej kultury i zgodę na bycie dokładnie tym, kim jesteśmy- to bycie osobą pochodzącą z innego kraju zawsze może być naszym atutem. Może też nie mieć żadnego znaczenia. Znaczenie ma to, jakim jesteś człowiekiem.
Parfrazując znane słowa Henrego Forda powiem tak: „ Jeśli myślisz że życie w nowym kraju jest problemem , to masz rację. Jeśli myślisz, że to twój atut, również masz rację”.
Magdalena Zamaro
pedagożka teatru i kulturoznawczyni
Bezpłatne szkolenie o sposobach na tremę: https://magdalenazamaro.com/zapis-na-szkolenie/